piątek, 19 listopada 2010

W niedzielę wybory...

W niedzielę wybory, kandydatów z naszej wsi wielu, a jak do tej pory nikt mnie próbował przekonać do swoich pomysłów, do tęgo bym na niego zagłosował. Nawet po ulotki sam się do sklepu pofatygowałem. Nie żebym je czytał. Po co? Zbieram je od wielu lat w celach dokumentacyjnych. Może uznano, że ze względu na powiązania rodzinne dokonałem już wyboru. Wyboru już dokonałem, ale powiązania rodzinne nie miały przy nim większego znaczenia. Jestem wstanie głosować wbrew rodzinnym powiązaniom, które w wyborach samorządowych na niższych szczeblach odgrywają, zwłaszcza na wsi, tak ogromną rolę. Bym mógł zagłosować na kogoś wbrew rodzinie, musiały on coś sobą prezentować, posiadać odrobinę charyzmy ale przede wszystkim powinien swoją wcześniejszą działalnością pokazać, że jest w stanie bezinteresownie działać na rzecz wsi i że się tym co na wsi dzieje interesuje. Jest taka osoba co te kryteria spełnia w 100%. Niesyty nie kandyduje. Ciekawym wyznacznikiem interesowania się sprawami wsi są wiejskie zebrania. Na ostatnim „przedwyborczym” pojawiła się tyko mniej niż połowa naszych kandydatów. Na zwykłych zebraniach prawie nikt się nie zjawia (no chyba, że ma jakiś swój interes do załatwienia). Ewenementem są dla mnie osoby, które mieszkają w naszej wsi od niedawna, w nic się nie angażują i mimo tego postanowiły wystartować by godnie nas(?) reprezentować.
Ciężko mi też będzie zrozumieć tych mieszkańców naszej wsi, którzy zagłosują na kandydatów spoza Rudki.

Krytykujemy obecnie rządzących (niezależnie od szczebla) i dobrze, od tego są. Krytyka jest niezbędna, nikt też nie jest niezastąpiony. Zastanówmy się tyko, czy obecni kandydaci, krytykujący innych najgłośniej przypadkiem nie powtórzą potknięć poprzedników, gdy już zostaną wybrani. Spójrzmy przede wszystkim na to, kto z nich, zanim zaczął się ubiegać o wybór, zrobił coś dla naszej wsi bezinteresownie. Niewielu takich we wsi a jeszcze mniej wśród kandydatów.

Mimo wszystko mam nadzieję, że wybierzemy godnego reprezentanta naszej wsi do Rady Gminy i że po raz drugi będziemy mieli radnego powiatowego.

2 komentarze:

  1. Szkoda, że 100-procentowemu mieszkańcowi wsi zabrakło odwagi, żeby kandydować. Ma jeszcze szansę,żeby wymienione kryteria (charyzma, wcześniejsza bezinteresowna działalność)wykorzystać na rzecz dobra mieszkańców wsi. Na wiosnę odbędą się wybory sołtysa, powinien kandydować i kontynuować swoje dokonania. Co do wyborów - no cóż są demokratyczne!!! I jeszcze pytanie: czy kiedyś kogoś (radnych, wójta)rozliczano z dokonanych lub niedokonanych czynów na rzecz naszej wsi? Czy dano mieszkańcom taką szansę? A może wybory są dobrym tego przykładem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tu chyba nie chodzi o odwagę czy jej brak. Są ludzie, którym kandydowanie się po prostu nie opłaci. Po co słuchać opluwania ludzi, przecież zawsze znajdą się tacy, którym coś nie pasuje. Nieważne co zrobisz. No i będąc radnym, trzeba nierzadko iść na jakieś ustępstwa i kompromisy. By zwiększyć lub osiągnąć jakakolwiek skuteczność, trzeba wejść w układ z kimś, kto coś może. Bycie politykiem/radnym w samotności to donkiszoteria. Dlatego uważam, że ludzi, którzy coś robią bezinteresownie, bez myślenia o kandydowaniu w przyszłości, należy cenić. Parę takich osób we wsi wbrew pozorom mamy. Dlatego przed każdymi wyborami przyglądajmy się kandydatom, patrzmy co robili wcześniej, za nim wpadli na ten genialny pomysł, że będą nas reprezentować.

    OdpowiedzUsuń